sobota, 8 września 2012

Trzecie koty…

No dobra, wiem, dałem ciała. Miałem pisać relacje z każdej sesji, ale tak się pochorowałem że kilka dni później kompletnie nic z tej sesji nie pamiętałem. Co najwyżej kilka luźnych wspomnień z których nie udawało się sklecić sensownej całości. Odpuściłem. Mea culpa.

W międzyczasie (czwartek) odbyła się kolejna sesja na której już byłem dość przytomny by prowadzić mini dziennik, który mam nadzieje przekształcać następnie we wpisy na blogu.

Przy okazji wspomnę jeszcze o nowym pomyśle, roboczo nazwanym “Blog Complementation” (nie mylić z competition). Chodzi o to żeby kilka osób, na początek Tsar i ja, pisało swoje krótkie relacje z sesji, tak żeby pokazać to co się działo z różnego punktu widzenia. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy.

Na spotkanie duchem stawili się: MG (Tsar), Nuadu (Żuku), Keffar Twardziel (niżej podpisany), Koukhash (WojCiech) oraz nowy gracz Kahleen (Brutal). Jak na razie sami wojownicy i nie zapowiada się żaden władający mocą. Może to i lepiej, w tych lasach to by się nie przydał na wiele. Tym razem nie było problemów technicznych, choć musieliśmy skorzystać z pewnego tricku, tj. video mieliśmy na roll20 a audio via skype. Dlaczego? Dlatego że za videokonferencję na skype trzeba płacić, za to jakość dźwięku jak na razie jest nieporównywalna z innymi narzędziami. Swoją drogą, na następną sesję mam zamiar wykombinować jak nagrywać całe spotkanie.

Wracając do sesji. Tym razem nasza wspaniała kompania zaszalała i w końcu udało nam się opuścić osadę zwaną przez mieszkańców “Trzewia”. Powiadomiliśmy świeżo poznanych “przyjaciół”, że idziemy na co najmniej trzy dni w las polować. Jakby ktoś nas szukał to trzymamy się kierunku południowego.

Nie żebyśmy daleko uszli, zaraz za wioską napatoczyliśmy się na okaz lokalnej fauny w postaci trzymetrowego ślimaka. Wlokło się biedaczysko po trawie w tempie zgoła ślimaczym a Nuadu zaczął się głośno zastanawiać czy takie bydle jest jadalne. Postanowiłem więc sprawdzić czy to  w ogóle się nami przejmie. Przy pomocy zaimprowizowanej broni klasy ziemia (kamień) – ślimak, dokonałem aktu agresji. Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania, bydle nagle nabrało zgoła nie ślimaczych prędkości i dosłownie rzuciło się na nas, a konkretnie na mnie. Okazało się że Koukhash słusznie krzyczał “spierdalać”, bydle mało mi nogi nie odgryzło. Szczęściem koledzy byli blisko i wspólnymi siłami udało się to mięczaka zaszlachtować. W międzyczasie pojawiło się z podziemi drugie podobne, ale wiedzieliśmy już czego się spodziewać i tego udało się posiekać na dzwonka. Nauczka na przyszłość, szukać leża, gniazda, bazy wypadowej. Tym razem tego nie zrobiliśmy i skarby przeszły nam koło nosa. Kahleen znalazł tylko jakiś kamyczek, którego wstępną wartość ocenił na 10x tyle złota niż wszyscy mieliśmy przy sobie… Tajemnicą pozostanie co było w leżu, tak jak tajemnicą jest czy ślimaki miały skorupy. MG się trochę plątał w zeznaniach, bo niby miały, ale się zakopywały. Ciekawe jak by to robiły ze skorupą? Bydle miało ponad 1,5 metra w “kłębie” czyli muszla jak u winniczka sterczała by na kolejne 4-5 metrów w górę. Nieważne :>

Po załatwieniu bydląt udaliśmy się w dalszą drogę. [Uwaga techniczna, przeszliśmy do hexa nr 1804]. Tym razem uważniej rozglądając się po okolicy. Na efekty nie trzeba było długo czekać, Nuadu znalazł ziele które nazywa “Zgorzelnikiem”, ja je pierwszy raz na oczy widzę, ale on twierdzi że dobre na oparzenia i jakieś wywary można z niego robić. Niestety nie wie jak, no trudno. Zauważyliśmy również las, w sumie to ciężko było nie zauważyć, ciągnie się jak okiem sięgnąć. Las jaki jest, każdy widzi, tu jakieś drzewa, tam krzaki, tu ślady dzikich świń nad strumieniem (!), zapowiada się niezłe polowanie. Szkoda tylko że znów pogoda zaczęła się załamywać, rozbiliśmy obóz nad strumieniem i już wydawało się że wszystko w porządku. Chwilę później okazało się że polowanie już się zaczęło, ale na nas. Nuadu i Kahleen nadziali się na krzak strzelający strzałkami, które po trafieniu w cel wypuszczały chmurę śmierdzącego dymu. Niby nic się nie stało, “raptem” 2 hp z czterech :> Mam tylko nadzieję że nie były zatrute, bo jeśli tak to mamy poważny problem.

Na tym sesje zakończyliśmy i wstępnie umówiliśmy się na następny czwartek. Wiem że się powtarzam, ale nadal jestem strasznie nakręcony i nie mogę się doczekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz