wtorek, 4 sierpnia 2015

O jedzeniu słów kilka.

Istota problemu

Oprócz wielu innych problemów z którym spotkali (lub jeszcze spotkają) się gracze w "Tajemniczym Projekcie" został im jako bohaterom postawiony cel utrzymania przy życiu pozostałych współpasażerów. Jest to nie tylko bezpośrednia obrona przed "potworami" i "chorymi", ale także bardziej przyziemna sprawa w postaci zapewnienia wszystkim pożywienia w odpowiedniej ilości. O ile w przypadku kilkuosobowej drużyny wydaje się to drobiazgiem, to przy kilkudziesięciu czy kilkuset osobach, zaczyna się robić sporym problemem. Z jednej strony dla graczy, no bo skąd wziąć codziennie (!) te kilkaset kilogramów jedzenia. Z drugiej dla MG, bo chcąc zachować śladową dozę realizmu i obiektywność, ma przed sobą całkiem sporą buchalterię.

Kalorie

Jedym z pomysłów mających pomóc w tej kwestii, było określenie zapotrzebowania na jedzenie za pomocą umownych punktów kalorii. Założenie jest takie, że każdy dorosły człowiek potrzebuje dziennie 10 punktów by normalnie funkcjonować. Za pomocą prostej matematyki łatwo wyliczyć dzienne zapotrzebowanie całej grupy (ilość osób * 10) oraz aktualne "nasycenie" jako różnicę z ilości wymaganej i średniej faktycznie dostarczonej w ostatnich dniach. Z pewnego lenistwa, liczę tu tylko i wyłącznie średnią dla całej grupy a nie pojedynczych osobników.

Przykład:
W grupie mamy 130 osób - czyli zapotrzebowanie na poziomie 1300 punktów. Faktycznie udało się w dostarczyć 900, co daje około 69% wymaganej ilości. Jeśli w kolejnych dniach udało by się się dostarczać 95, 60, 110% wyliczamy po prostu średnią z ostatnich dni co daje około 83,5% ogólnego "nasycenia" grupy. Pozostaje tylko na koniec zaprezentować graczom wyliczony wynik w bardziej opisowej formie, czyli w tym przypadku było by to coś w stylu "ludzie są lekko głodni". Osobną kwestią zostaje określenie co się będzie działo gdy jedzenia naprawdę zacznie brakować, ale ten temat zostawię sobie na jeden z kolejnych wpisów.

Oczywiście mogą zdarzać się nadwyżki, które, jeśli nie panuje zbytni głód w grupie, można magazynować. Warto przy tym zachować zdrowy rozsądek i magazynować taką żywność która się nie psuje po kilku dniach. Ewentualnie wredny MG może wymagać od graczy określenia warunków przechowywania. Mam tu na myśli wędzenie czy peklowanie mięs, przetwory z warzyw i owoców itp. Oczywiście "wszyscy" to potrafią (evil grin).

Źródła pożywienia

Tak samo jak "zużycie" jedzenia jest rozliczane w punktach, tak samo rozliczam zdobywanie pożywienia. Każde potencjalne źródło ma losowy współczynnik "pozyskania" np. 3k10+20 na osobę pracującą nad "wydobyciem", oraz określenie czy się źródło zużywa, jeśli tak, ile pozostało do wyczerpania.
Przykład:

Nazwa Pole ziemniaków
Żywność k100+50 / na osobę dziennie
NieskończoneNie, pozostało 34000 punktów.
Typ żywnościSurowe ziemniaki

Ewentualnie:

Nazwa Las wokół osady
Żywność k50 / na osobę dziennie
NieskończoneTak, można zmieniać współczynnik w zależności od pory roku.
Typ żywnościW zależności od pory roku, owoce runa leśnego, zwierzyna

Dodatkowe źródła pożywienia

Zdarzyć się również może, że gracze podczas swoich wypraw znajdą dodatkowe racje żywnościowe. Ze względu na jednorazowość wydarzenia nie będą one zapisywane jako "źródła", ale, zwłaszcza przy większych ilościach, warto by również określić wartość punktową takiego znaleziska. Ja przyjąłem umowny przelicznik 200 kcal na punkt, a orientacyjne tabele kaloryczne można bez problemu znaleźć w internecie.

Podsumowanie

Oczywiście część lub nawet wszystkie te informacje można ujawnić graczom. Jeśli mają żyłkę do mikro zarządzania można z tego zrobić coś w rodzaju dodatkowej mini gry w której będą mogli zarządzać zasobami grupy, podziałem obowiązków itp. Tak czy inaczej, wymaga to pewnej buchalterii i z doświadczenia polecam założenie dodatkowego arkusza kalkulacyjnego do prowadzenia tego typu zabawy.


4 komentarze:

  1. Ech, napisałem długaśny komentarz i mi go zeżarło. No dobra, teraz mniej ozdobnie za to sens pozostaje:

    - fajny tekst, ciekawy pomysł na zmechanizowanie źródeł.
    - jak źródła mają się do deklaracji fabularnej zakładania wnyków i testowania surviwalu przez postać, czy to w ogóle ma sens?
    - jak będą się nazywać źródła miejskie? Bardziej źródło: supermarket, czy źródło: miasteczko (szaber)?
    - zastrzeżenie : zbieranie nie jest tak oczywiste kiedy można się napatoczyć na zombiaki. Łażenie po lesie i szukanie żarcia nie jest zdrowe.
    - propozycja 1: można dołożyć współczynnik ryzyka do każdego źródła.
    - propozycja 2: poświęcić sesję na zmechanizowanie zbierania jedzenia i przejść do innych ważnych spraw + explora, bo lubię w rpgach też rpgować ;).
    - dobrze, że wróciłeś, lubię twoje wpisy ;).

    Pewnie czegoś zapomniałem, ale może sobie przypomnę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam taką uwagę odnośnie "nieskończoności" lasu. Nie wiem, jak dużo zwierzyny żyje w naszych lasach, ale jestem pewien, że może być problem z wyżywieniem 100 ludzi na dłuższą metę. 1) hałas, jaki robi 100+ ludzi w lesie, pewnie niesie się na kilka kilometrów nocą 2) wybijemy dość szybko osobniki żyjące blisko nas, reszta pewnie się gdzieś przeniesie dalej 3) zimą żywność, którą można znaleźć w lesie mocno spada i ogranicza się chyba wyłącznie do mięsa, a jeśli nie mamy dawnych kłusowników/myśliwywch, to może nie być zbyt oczywiste, tak że uzależniłbym znajdowaną ilość jedzenia od pory roku, czyli nie zawsze k50 (100 gram jagód to 45 kcal -- 25 pkt to 3,25 kg jagód, chyba się da tyle w ciągu dnia uzbierać, 100 gram podgrzybka to marne 49 kcal).
    Słowem... W uj ciężko nam będzie ich wyżywić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Tsar Myślę sobie, że zakładanie wnyków to rodzaj jednorazowego źródła, co od razu rozwiązuje problem tego typu działalności. W jednym rzucie mam od razu czy i ile udało się znaleźć, kwestia dobrania parametrów. Ot zakładam że zwierza jest jeszcze sporo więc rzucasz np 5K10-20 i wyjdzie czy coś złapałeś.

    Źródła miejskie raczej nie będą się różniły od leśnych, ale widziałbym je w postaci "supersam z Wrocławskiej" czy "Hurtownia FrostPol" niż "ogólnomiejski szaber". Zwłaszcza że miasto podzieliłem na strefy które dość poważnie się od siebie różnią. W ogóle kwestia miasta jeszcze wymaga doszlifowania, ale kilka pomysłów jak to ogarnąć już mam.

    Co do współczynnika ryzyka, słuszna uwaga. Temat też mam "na tapecie" jak rozwiązywać systemowo spotkania przypadkowych NPC'ów z zagrożeniami typu zombiaki, tak by nie sprawdzać za każdym razem kogo ugryzło i jak bardzo. Będzie w jednym z kolejnych wpisów.

    @Mijau
    Generalnie tak, las nie jest nieskończony choć taka powierzchnia lasu przy tylu ludziach ma spory potencjał (mniam, smaczna kora się dziś trafiła :) ), raczej chodziło mi tu o przykład mechaniki. Tak czy inaczej letko nie będzie, choć jeszcze kilka nie ruszonych źródeł macie niemalże pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno będzie nam wyżywić, bo na razie myślimy o kulturze zbierackiej, a to nie wchodzi w grę. Im prędzej zawiniemy do miasta i założymy tam siedzibę, tym lepiej. W dzisiejszym świecie na polowaniach nie utrzymamy takiej grupy, więc lipa.

    Pozostaje skorzystać z miejskich zapasów czy magazynów. Może trafi się jakaś piekarnia do uruchomienia czy inna fabryczka.

    OdpowiedzUsuń