czwartek, 8 stycznia 2015

50 sesji minęło jak jeden dzień...

"Stało się to na co czekałem dobre pół roku – odbyła się pierwsza sesja w nowym “settingu” Tsara – “Skrzydła Rocranon”. ... Była to sesja pełna nowinek, bo i nowa kampania i po raz pierwszy sesja odbywała się “on line” na nowej dla nas platformie. Kolejnym zaskoczeniem było to, że gracze w komplecie z MG pojawili się pół godziny PRZED sesją! Choć z drugiej strony nie ma się co dziwić bo skład był sprawdzony i zawsze pojawiał się na umówione spotkania. Tak czy inaczej fakt warto odnotować.

W sesji udział wzięli:

  • Tsar – MG
  • Żuku – Nuadu – wojownik
  • Parasit (ja) – Keffar Twardziel – także wojownik, tylko lepszy :>

 

Z kronikarskiego obowiązku wspomnę jeszcze o WojCiechu, który jeszcze nie miał postaci za to miał problemy techniczne, więc w sesji uczestniczył głównie duchem..."

Tak właśnie zaczęło się to 23 sierpnia 2012, ponad dwa lata temu. W zeszłym tygodniu "stuknęła" nam pięćdziesiątka !!!
Jak dla mnie to jest absolutny rekord, nigdy, a gram w eRPGie już dobre... 18 lat... nie grałem tak długo u jednego mistrza jednej "kampanii". I powiem Wam jedno, to coś niesamowitego. Przyzwyczajony do gier komputerowych w których awansuje się bardziej niż szybko, momentalnie zostałem sprowadzony na ziemię. Po pięćdziesięciu sesjach, na których chyba jako jedyny z graczy mam 100% obecność, ledwo dochrapałem się czwartego poziomu. No dobrze, mogę powiedzieć że czwartego i pół :) Zgroza, to wychodzi poziom na pół roku :)

W międzyczasie niektórzy nas opuścili, i mam tu na myśli zarówno graczy jak Żuku, grający łowcą (choć tym słabszym) Nuadu , jak i postacie, gdzie nieszczęsny prym bierze pierwsza śmiertelna ofiara wśród naszych postaci nieodżałowany i bohaterski rycerz Koukash. Pojawili się też nowi gracze, pojawiły nowe postacie, były nowe miejsca, tylko zabawa pozostaje ta sama. I przyznać muszę że zamiast się nudzić starzeje się jak dobre wino, nabiera ciągle nowych odcieni i smaczków. A po każdej przerwie czuję się jakbym wracał w dobrze znane miejsce w którym się po prostu dobrze czuję. 

Jako że nowa sesja zaczyna się lada moment, a mnie życie "pozaeRPGowe" nie pozwoliło napisać tego postu wcześniej jak planowałem, chciałem wszystkim współgraczom podziękować za pierwszą pięćdziesiątkę i życzyć oczywiście kolejnej co najmniej setki :)

Najgorętsze jednak podziękowania zostawiam na koniec i pragnę skierować je do naszego ulubionego Mistrza Gry - Sławka. Za ogrom pracy której nawet nie widzimy, a pewnie i często nie doceniamy :) Cierpliwość do naszego marudzenia "mam za mało zręczności"/"znów nam obcinasz HP", Munchkinowania "jak sprzedamy tę księgę za 400 to dostaniemy level", żądania większych skarbów i lepszych mieczy, szukania dziury w całym "a po cholerę tartak na wzgórzu" i całej reszty którą doprowadzamy Cię do szewskiej pasji. Jeszcze raz:

Dziękujemy!!!

P.S. Może w komentarzach dopiszecie Wasze wspomnienia z tej pierwszej 50?

2 komentarze:

  1. Kurde, jak tak pokombinuję to pamiętam strasznie dużo rzeczy, ale jak je w jednym momencie zebrać, żeby nie robić specjalnego researchu?

    - Pamiętam straszliwe podniecenie na pierwszej sesji na statku "Kraniec Dnia", bałem się, że wam się nie spodoba, ale kupiliście cudnie to co się działo.
    - Pamiętam jak Finor z Koukashem sfochowali na siebie bo jeden drugiego oskarżył, że nie potrafi budować pieca do wędzenia w lesie nad rzeczką.
    - Pamiętam śmierć Noglifaxa, przykrą o krok od domu.
    - Pamiętam świetne rozkminy w korytarzach Płaskowyżu Tafli i budowę barykad.
    - Pamiętam oschłą odprawę posła od goblińskich jeźdźców wargów.
    - Pamiętam heroiczną śmierć Koukasha.
    - Pamiętam niedowierzanie po przekręcie Broula.
    - Pamiętam złamaną rękę Keffara.
    - Pamiętam niepowstrzymaną ciekawość Finora, która odebrała mu życie.
    - Pamiętam zawieruchę śnieżną po wyjściu z loszków jubilerów.
    - Pamiętam wakacje w Talzanii.
    - Pamiętam podchody z Zyvaltem o księgę Simeona.
    - Pamiętam pierwsze zwiedzanie Mrzysnu.
    - Pamiętam odwiedziny u Arendy i mierzenie się na większego twardziela Keffara z Athorem.
    - Pamiętam biednego Sahibeena, który chciał się sam rozkuć z pętów.
    - Pamiętam kapitana Keffara w wiosce Chomoth.
    - Pamiętam śmierć Sahibeena w lasku od strzały.
    - Pamiętam dzikie psy na dziedzińcu Czerwonej Twierdzy.
    - Pamiętam zestrachanych awanturników w podziemiach pod Twierdzą.
    - Pamiętam Sukkuba splecionego w uściskach miłości z Haerim.
    - Pamiętam walkę na Krabiej wyspie.

    To było świetne 50 sesji, bo powyższą listę mógłbym ciągnąć dłuuuugo i dalej nie była by kompletna. To ja dziękuję!

    OdpowiedzUsuń