wtorek, 28 sierpnia 2012

Dlaczego te buty są takie drogie?

Czyli o tym dlaczego szewc nie rozdaje swoich wyrobów za darmo.

- Ile ?! - zdziwił się wojownik - Ja tyle za miecz dałem. A to są tylko buty, może i porządne, ale nadal buty.
- Sześćdziesiąt sztuk złota panie Umber i ani miedziaka mniej - odpowiedział szewc rozkładając ręce - I to po części wasza wina mości rycerzu, że aż tyle.
- Moja? Ale jak to? - zdębiał kupujący - Nie mam nic wspólnego z tymi butami!
- A i owszem, macie i to więcej niż wam się może wydawać. - odparł spokojnie - Pamiętacie jak początkiem lata goniliście za kikimorą?
- Pewnie że pamiętam, ale chyba nie powiecie mistrzu że to skóra kikimory?
- Nie, zwykła świńska, ale coście wtedy pól natratowali to wasze.
- Ojtam, wyższa konieczność była. Poza tym uczciwie są szkody zapłaciliśmy.
- No co racja to racja - przyznał - mało się Jontek na śmierć nie zapił od tego odszkodowania. Tyle że to się na tym nie skończyło, zaraz wam wszystko wyklaruje co byście nie myśleli, że próbuje z was zedrzeć.

A było to tak:
Zaraz po tym jak Jontkowa poszła po rozum do głowy i całe złoto ukryła, to nawet był spokój. Poza Jontkiem, karczmarzem i kilkoma lokalnym ochlaptusami wszyscy byli zadowoleni. Problem tak naprawdę objawił się dopiero podczas zbiorów. Niby było wiadomo że ponad połowa zasiewów została zniszczona, ale jak to co ocalało znalazło się w spichlerzach zdaliśmy sobie sprawę że to może być ciężka zima. Przy okazji kupcy którzy zawsze przyjeżdżali po część ziarna więcej musieli więcej wysupłać żeby cokolwiek kupić. Zwłaszcza że Glinianą Górkę zalało a na Maćkowej Hali w tym roku hasał wilkołak.
Ceny żywności na targu wzrosły, to i karczmarz musiał swoje podnieść, przeca nikt do interesu dokładał nie będzie. W tej chwili byle bochenek kosztuje dwa razy tyle co w zeszłym roku. No i tak to poszło, skoro jedzenie coraz droższe to żeby przeżyć wszyscy musieli podnieść ceny. 

W tym miejscu przerwijmy opowieść i zróbmy kilka obliczeń. 
Załóżmy że szewc robi takie buty trzy pełne dni robocze. Ciężko to trochę zweryfikować bo dawno żadnego szewca nie widziałem, ale coś musimy założyć. Dzienne wyżywienie w karczmie kosztuje 5 sztuk złota, co już daje nam 15, a to dopiero sama robocizna. Spokojnie można założyć, że materiały to drugie tyle, co daje nam 30 sztuk złota, a to dopiero koszta. Do tego wypadało by dodać 20-25% jako zysk, a i to może być mało bo nie codziennie jest praca. Wychodzi więc na to że takie buty nie mogą kosztować mniej niż 35-40 sztuk złota bo szewc pójdzie z torbami *).

W tym miejscu wojownik szukający obuwia mógłby zaprotestować, że jakby karczmarz jadał w domu a nie w karczmie to wyszło by mu pięć razy taniej. Miałby oczywiście rację tylko nie wziął pod uwagę, że szewc ma żonę, szóstkę dzieci i matkę staruszkę na utrzymaniu. A i czeladnik coś zaczyna pobąkiwać o jakiejś pensji...

Cały ten wpis powstał jako efekt uboczny przemyśleń na temat cen i ekonomii w światach fantasy, która w większości systemów RPG po prostu nie trzyma się kupy. Zazwyczaj większość cenników wygląda jak wzięte z kosmosu i nijak się mają do jakichkolwiek realiów. Oczywiście nie ma co popadać w hiperrealizm i tworzyć zaawansowanych modeli ekonomicznych królestw fantasy (a niby dlaczego nie :>) ale przy okazji rozpoczynania nowej kampanii sandboxowej spróbujemy się zastanowić nad urealnieniem cennika.

*) Liczymy też że poborca podatkowy nie zagląda do wsi za często :)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Polkon 2012

 

Po bardzo długiej przerwie udało mi się ponownie pojechać na konwent. I to nie byle jaki konwent, ale na jeden z najbardziej szacownych i najstarszych konwentów - Polcon.
Co ciekawe o ile kiedyś jeździłem na prawie wszystkie konwenty, akurat na ten nigdy nie udało mi się dotrzeć. 

W tym roku organizacja zajęły się wrocławskie kluby co pozwoliło na spotkanie z Tsarem, który się złośliwie przeprowadził do stolicy dolnego śląska. W podróży zaś towarzyszył mi WojCiech, dzięki niemu sześć godzin w autobusie nie było takim koszmarem jakiego się obawiałem, za to stały się okazją do bardzo ciekawych dyskusji.

WiFi polcon

Sam konwent odbywał się w budynkach Uniwersytetu Przyrodniczego. A konkretnie zadziwiająco nowocześnie jak na uniwersytet wyglądającym budynku, który poza przegrzanymi wąskimi korytarzami i koszmarnie wolnymi windami był niesamowicie funkcjonalny. Jedyne czego moim zdaniem brakowało to ogólnodostępnego łącza do Internetu. Wprawdzie był otwarty hotspot o ciekawej nazwie, ale nie udało mi się do niego podłączyć. 

Organizacja konwentu była na bardzo przyzwoitym poziomie, aczkolwiek nie udało się uniknąć kilku wpadek. Jako przykład można podać wyjątkowo kiepskie rozwiązanie spotkania z Erikiem von Danikenem, na które nie dość ze trzeba się było osobno zapisywać to jeszcze osobno odbierać wejściówki. Finał był taki ze na sali było sporo wolnych miejsc a ochrona nie chciała nikogo wpuszczać. Na spotkanie min. z Andrzejem Sapkowskim tez mi się nie udało wejść, ale tu problemem był wybór niezbyt dużej sali jak na spotkanie z takimi sławami. Poza tym problemów nie było, a przynajmniej jakoś mnie omijały.

Atrakcji za to było bez liku i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Byli ciekawi goście zapraszani do ciekawych dyskusji, były warsztaty, był bardzo przyzwoity catering. Wszystkiego nie będę wymieniał gdyż można sobie wyczytać na stronie Polconu. Dla każdego coś ciekawego.

Dla mnie osobiście jedną z ciekawszych "atrakcji" było poznawanie nowych ludzi. Poznałem kilka sław jak Bogusław Polch, miałem okazje zamienić kilka słów z Ewą Białołęcką, Marcinem Przybyłkiem i Miroslavem Žambochem. Czy też słabiej znanych ogółowi, przynajmniej na razie, za to nie mniej interesujących indywidualności jak Smartfox czy Selekos :) Wszystkich będę mile wspominał i mogę mieć tylko nadzieje że spotkamy się na następnych konwentach. Najważniejsze  jednak dla mnie było spotkanie starych przyjaciół z którymi się po prostu świetnie bawiłem, za co Wam wszystkim dziękuję.

P.s. Teksty imprezy: 
1. "Odkleiłeś się jak dwuwymiarowa nalepka od szyby rzeczywistości"
2. "Oj takie tam pierdolenie"
3. "Milcz komuchu"
4. "Gupie, nie?" 

 

czwartek, 23 sierpnia 2012

Pierwsze koty za płoty

Stało się to na co czekałem dobre pół roku – odbyła się pierwsza sesja w nowym “settingu” Tsara – “Skrzydła Rocranon”. Na marginesie dodam, że strasznie nie lubię słowa “setting”, muszę poszukać jakiegoś fajnego polskiego odpowiednika. Była to sesja pełna nowinek, bo i nowa kampania i po raz pierwszy sesja odbywała się “on line” na nowej dla nas platformie. Kolejnym zaskoczeniem było to, że gracze w komplecie z MG pojawili się pół godziny PRZED sesją! Choć z drugiej strony nie ma się co dziwić bo skład był sprawdzony i zawsze pojawiał się na umówione spotkania. Tak czy inaczej fakt warto odnotować.

W sesji udział wzięli:

  • Tsar – MG
  • Żuku – Nuadu – wojownik
  • Parasit (ja) – Keffar Twardziel – także wojownik, tylko lepszy :>

Z kronikarskiego obowiązku wspomnę jeszcze o WojCiechu, który jeszcze nie miał postaci za to miał problemy techniczne, więc w sesji uczestniczył głównie duchem. Ptaszki mi doniosły że postać już jest, więc następnym razem powinniśmy już grać w większym składzie.

Fabularnie nie rozkręciliśmy się zbytnio, ot poznaliśmy towarzyszy niedoli na statku “Koniec Świtu”, uratowaliśmy (chyba) życie kapitanowi, pomogliśmy (chyba) zakończyć życie jego zięciowi i przeżyliśmy burzę (na pewno). Ogólnie mówiąc było fajnie, ogarnęliśmy warstwę organizacyjno-techniczną i następnym razem już w większym gronie powinniśmy “dać czadu”.

Kilka słów o technikaliach. Gramy używając platformy roll20.net, która zapewnia wirtualny “stół” na którym MG może prezentować mapy, obrazy, itp. oraz ustawiać na nich wirtualne figurki czy to graczy czy napotkanych potworów i NPC’ów. Wygląda to bardzo fajnie, można po tym wszystkim rysować, obiekty na mapie przestawiać, obracać a dodatkowo w tle włączać muzykę. Fajny efekt dało puszczenie szumu morza podczas podróży statkiem czy padającego deszczu podczas burzy. Dodatkowym plusem jest wbudowana możliwość konferencji audio/video, nie wymaga to żadnego dodatkowego oprogramowania a działa nadspodziewanie dobrze.

Następna sesja za tydzień, już się nie mogę doczekać! :)

wtorek, 21 sierpnia 2012

Masa monet

Zastanawialiśmy się ostatnio ile może ważyć złota moneta w świecie fantasy (i nie tylko). Oczywiście jako "sprytny inaczej", zamiast sprawdzić w dowolnym serwisie numizmatycznym, zacząłem przeliczać gęstości kruszców na objętości.

Obliczenia dla absolwenta szkoły podstawowej powinny być banalnie proste:

Masa monety = objętość * gęstość materiału z którego została wykonana.

 

Objętość to : ((Π * promień)^2) * grubość monety.

Dla ułatwienia przyjąłem że moneta to jednolity walec wykonany z czystego metalu.

Pozostało tylko poszukać gęstości dla poszczególnych metali i voila:

MateriałGęstość (cm^3)Masa monety (gram)
Złoto19,3010,99
Srebro10,495,97
Miedź8,925,08
Mosiądz8,704,95
Platyna21,0912,00
Mitryl2,701,54
Miedzionikiel8,85,00

 

Obliczenia dla monety wielkości 1 PLN czyli 23 mm średnicy i 1,137mm grubości. Dla porównania dodałem miedzionikiel z którego jest wykonana złotówka, ponad 2x lżejszego od złota.

Teraz każdy upierdliwy dokładny mistrz gry będzie w stanie powiedzieć swoim graczom dlaczego wyniesienie tych K100 * 1000 złotych monet które właśnie znaleźli w skarbcu może być lekko kłopotliwe.

Ciekawostka: W średniowieczu (nie pamiętam gdzie o tym czytałem) cena złota do srebra kształtowała się średnio na poziomie 1:12 (WFRP?) więc taki przelicznik miał sens. Jeśli jednak zastosować by dzisiejsze ceny kruszców i zachować najczęściej spotykany w światach fantasy przelicznik 10 sztuk srebra = 1 sztuka złota, monety srebrne musiały by mieć około 13cm (!!!) średnicy. Ot taki talerzyk :)